Oczekiwanie na lotnisku w deszczu i to prawie codziennie opłacało się - zawsze uda się wyszarpać te 0,5 - 1 godziny w powietrzu. Ostatni okres nie sprzyjał lataniu dlatego większość kudzi siedziała w domu patrząc na mokre szyby. Ja wtedy w briefingu czekałem na choćby małe przejaśnienie - no i tym sposobem kończę dziś zadanie I.
Mimo, że dość porządnie wiało i podejścia miejscami z bardzo "konkretnym" wiatrem w bok wykonałem ostatnie samodzielne kręgi na SP-KCR - pozostał tylko egzamin. Na nieszczęście nie było dziś na lotnisku innego instruktora poza moim dlatego zdawanie odłożyliśmy do jutra.
Kilka moich podejść uwiecznił Sebastian. Przyziemienia są dość płaskie ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że jak wspomniałem wiało więc podchodziłem na małych klapach - wtedy samolot długo się niesie ale też jest mniej czuły na podmuchy. Oto one:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz