niedziela, 28 listopada 2010

VFR Noc cd.


Warunki nie sprzyjają lataniu. Widzialność do 1500m, pułap chmur na ok 150 m, śnieg , +2 stopnie i wilgotno. Siłą jestem zmuszony twardo stąpać po ziemi. Miałem natomiast chwile by pstryknąć fotkę oczekującego na "lepsze czasy" SP-KOF na którym robię nocki w GOLDWINGS


Jak widać troszku nas przysypało ;)

niedziela, 21 listopada 2010

VFR Noc



(zdjęcie pobrane z www.airborne-aviation.com.au)
Nadeszła zima. Długie wieczory, krótkie dni - niby zero latania - ale niby dlaczego? Na przeszkodzie stoi tylko uprawnienie do latania w nocy - tak tak - na wszystko papierek trzeba. Ale i dobrze - ostatecznie kto przy zdrowych zmysłach poleciałby w nocy samo samolotem bez uprzedniego przygotowania pod okiem dobrego instruktora? Samobójca? Desperat? Nie wiem dokładnie ale raczej któryś z nich.
Ja nie należę do żadnej z grup także jak przystało na na "w miarę" normalnego człowieka zapisałem się na kurs VFR Noc by móc latać po zachodzie słońca i nie ograniczać się w związku z tym dolatania w weekendy tylko...
Kto taki kurs może zrobić? Ano przepisy mówią, że trzeba posiadać:
- licencję PPL w ręku i mieć min 10 godzin nalotu PIC (Pilot In Command) na danym typie samolotu (uprawnienia zdobywa się dla każdego samolotu oddzielnie - przy czym tak naprawdę po zdobyciu uprawnienia VFR Noc na każdy inny typ samolotu tylko robimy rodzaj nocnego laszowania - kilka kręgów i strefa i już)
- by zacząć praktyczne loty musimy tez mieć skończony kurs teoretyczny na VFR Noc (ok 10 godzin wykładów) traktujący o różnicach między lataniem w nocy a w dzień. O tym jak reaguje nasz organizm, na jakie wrażenia optyczne jesteśmy narażeni i do czego one mogą prowadzić .
- ważne badania lotniczo lekarskie minimum klasy drugiej

Co do godzin spędzonych w powietrzu do zakończenia kursy są dwie szkoły
ICAO i JAR (obecnie obowiązująca w Polsce)
ICAO - Starsze przepisy mówiące o konieczności wylatania min 11 godzin w tym loty po kręgu, i na trasie z instruktorem i samodzielnie
JAR FCL 1 - Nowe przepisy obecnie obowiązujące mówiące o konieczności wylatania min 5:30 godzin w tym loty po kręgu z instruktorem i samodzielnie i lot z instruktorem  na trasie (w tej wersji wycofano się już z samodzielnych tras, które jednak można zrobić samemu po zakończeniu kursu jednakowoż bez nadzoru instruktorskiego co wydaje się dość dziwne zważywszy na stopień trudności jaki towarzyszy lataniu nocnemu)
Kiedy zakończymy kurs teoretyczny i praktyczny z glejtem wystawionym w szkole, w której "wylatywaliśmy" uprawnienie biegniemy grzecznie do ULC - oczywiście płacimy jak zwykle (chyba 40 zł na dzień dzisiejszy) i czekamy miesiąc na wyrobienie nowej licencji. Całe szczęście nie zabierają starej od razu tylko poproszą o nią w dniu wydawania nowej licencji z wpisem VFR Noc. Pamiętajcie jednak, że mimo, iż macie zdane wszystko cacy, że nie trzeba egzaminatorów LKE do uznania tego wpisu to nie możecie latać w nocy do czasu kiedy nie będziecie mieli nowe licencji z tym wpisem. Jeżeli was przyłapią na takim locie w oczekiwaniu na nowy papierek no to może być nieźle pozamiatane - łamiecie po prostu prawo - pamiętajcie o tym!
Tyle ile czego potrzeba. Jako, że kurs ATPL na który uczęszczam co dwa tygodnie w weekendy daje możliwość latania w tzw międzyczasie - uznałem za stosowne nie obijać się tylko korzystać z długich nocy. Kurs teoretyczny mam już za sobą a dziś wykonałem pierwsze kręgi z lądowaniem bez i ze światłami do lądowania. Wrażenia niesamowite! Warszawa w nocy połyskuję różnymi kolorami z wielką przewagą kolorów pomarańczowych (kwestia rodzaju oświetlenia miasta). Mimo tego, że Warszawa świeci jak jedna wielka żarówka miałem spore problemy by odnaleźć się w czwartym zakręcie. Niby Pas powinno być widać a tu czarna wielka plama na ziemi - Bartek instruktor nie był w tej kwestii pomocny - "Radź sobie" stwierdził :) - no jak radź to radź - w ostatniej chwili zauważyłem ledwo widoczne światła na progu pasa i już byłem w domu. Lądowania szły nawet fajnie -- pewnie to kwestia "świecącej" Warszawy - zobaczymy jak będzie kiedy polecimy na naprawdę ciemne lądowisko z dala od dużych miast i bez pełni księżyca...
Tak swoją drogą, narobiłby, nieźle pod siebie gdybym trafił na takie lotnisko pierwszy raz w nocy (nie latając po okolicy w dzień nigdy wcześniej) - jak narazie niewyobrażalne to dla mnie - EPBC znam raczej dobrze ale w nocy wszystko wygląda inaczej.....
.. dziś też siedziałem na moment na symulatorze FNTP II - lądowanie na EPWA z "nagłą" ;) awarią prawego silnika - bez znajomości samolotu lądowanie takie, że z samolotu nie było co zbierać a przyziemienie z przeciążeniem 13G. No cóż - jeszcze sporo nauki przede mną :)
Fajnie też opisane jest co i jak w serwisie dla pilota. Możecie o tym przeczytać TU. gdyby link przestał działać dajcie znać proszę.
Do miłego...

sobota, 13 listopada 2010

ATPL cd...


Sezon lotniczy na dobre zakończony :( No ale latanie nadal jest - tyle, że BARDZO uzależnione od pogody. Przez ostatnie 2 tygodnie 0 szans na latanie. Może z godzinkę udało mi się wykręcić.
No dość biadolenia - wszak powszechnie wiadomo, że okres zimowy pogodą nie rozpieszcza - dlatego idealna to pora na naukę. Na kursie jak to na kursie - sporo wykładów. Jedne ciekawsze inne mniej. Spora część to odświeżenie wiadomości z PPL-ki ale bywają chwile, że nadmiar wiedzy poowduje ból głowy. ie zdawałem sobie sprawy, że pilot musi  znac sie na tylu sprawach jednocześnie - szok.
Nasza grupa jednak dzielnie się trzyma. Nikomu nie w głwowie rezygnacja. Oto dzielna paczka przyszłych F/O ;)

W przerwie mieliśmy też szansę przyjrzeć się symulatorowi FNTP II należącym do GOLDWINGS. Niedługo przyjdzie mi na nim spędzić masę godzin :)



W niedługim czasie pisze więcej na temat samego szkolenia - tym czasem do następnego ;)

niedziela, 3 października 2010

ATPL(A)


Stwierdzam, że szkoda czasu na pierdzenie w stołek. Czas ucieka, lata lecą a starych do pracy nie biorą. Dlatego decyzja mogła być tylko jedna. Idę w ATPL(A). Od 2 X 2010 zaczynam kurs. Czeka mnie nie licha nauka od początku października do końca stycznia w tzw. "distance learning" czyli w systemie 130 godzin wykładów z instruktorami i 470 godzin nauki w domu - mam nadzieję dotrzymać swojej "połowy" umowy i uczy się pilnie tym bardziej, że już po pierwszych dwóch dniach wykładów widzę poważne braki w edukacji.
No ale nie ma co biadolić na zapas. Spójrzmy co mnie czeka w tym okresie
Wybór padł na firmę Goldwings

130 godzin wykładów
470 godzin nauki własnej
1. Communications
2. Operational Procedures
3. Human Perfomance and Limitations
4. Air Law
5. Flight Planning
6. Mass and Balance
7. Perfomance
8. Principles of Flight
9. Instrumentation
10. Electrics
11. Power Plant
12. Airframes and Systems
13. Radio Navigation
14. General Navigation
15. Meteorology
(Wszelkie dostępne materiały dostępne są tylko po angielsku dlatego tak już zostawię nazwy przedmiotów)
W międzyczasie VFR noc i latać, latać, latać.....

8 z 10


Pragnąc spróbować nowych doświadczeń, dotarłem do firmy Sprint Air. Cena za godzinę mokrej DA20 w wysokości 380 zł to taniej niż za poczciwą starą C152 w Aerklubie. Kupiłem od razu 10 godzin (w tym laszowanie opisane wcześniej) i nie żałuję. Jedyny problem to dojazd z Gocławia do Modlina to min godzina i to na bakier z Kodeksem Drogowym ;)
Wylatałem już 8 z 10 godzin ostatnie dwie zostawię sobie na zmyślną traskę.
Jeżeli chodzi o wrażenia z lotu to całkiem całkiem. Tu macie filmik pokazujący jak doskonały widok z pozycji pilota oferuje ten samolot.

Budowanie nalotu - jak dla niektórych moich znajomych zło konieczne w drodze do kariery do ATPL dla mnie jest czystą przyjemnością. Tak sobie myślę, że ostatecznie mógłbym pracować w zawodzie latając GA. Ostatecznie Pilatus lub King Air to całkiem sprawne samoloty a myślę, że frajdy z latania - bo w gruncie o to chyba chodzi - dają tyle samo lub może i więcej bo jednak w mniejszym samolocie masz kontakt z paxami, możesz przeskoczyć na VFR jak ci wygodnie itd. itd.

Chcąc zobrazować ostatnie godziny w Katanie tu ma cie kilka zdjęć - reszta do zobaczenia w galerii do której zapraszam :)
Gdzieś na trasie...

Kazimierz Dolny

Czasem bywa zaskakująco...


Pierwszy lot z rodziną :) I to jaką! Dostałem reprymendę odnośnie sztuki latania od Pilota LOT-u - dobra szkoła ;)


niedziela, 22 sierpnia 2010

Laszowanie DA20


Wczoraj tj 21 VIII 2010 udało mi się wylaszować Katanę - DA20. Bardzo dobry samolot dwu osobowy z silnikiem Continentala o mocy 125 KM. Do tej pory jak wiecie latałem tylko na Cessnach 150/152. nie zamierzam tutaj mówić o tym jak Cessna jest kiepskim samolotem a jak wspaniałym jest katana. Jak dla mnie C150/C152 i Katana to na tyle dwa różne samoloty, że nie ma to sensu. Jak dla mnie latanie cessnami jest tez fajne - ale inaczej ;)

Wracając do tematu laszowania DA20 wybrałem firmę SPRINT AIR. Może ten blog skieruje kilku nowych adeptów latania w ich progi bo szczerze mówiąc nie widziałem nigdzie ich ogłoszeń. Trafiłem tam dzięki informacji pewnego miłego pilota LOT-u :) - nie żałuję. Przemiła Pani Adrianna, podejście no i oczywiście cena za godzinę lotu poskutkowała podpisaniem umowy - od razu na 10 godzin. Co ciekawe - w tzw gratisie dostałem możliwość lotu na jednej z tras ich samolotów CARGO na jump seacie - rzadko spotykana okazja dla ludzi spaczonych lotnictwem ;)

Samo laszowanie nie trwało zbyt długo - podobno dobrze mnie wyszkolili w Aeroklubie Warszawskim ;) - Miło słyszeć - tym bardziej, że jeszcze dłuuuugo nie dam sobie wmówić, że jestem dobry w lataniu. Umówmy się - nalot 60 godzin jest niczym jeżeli chodzi o doświadczenie.....
Stawiłem się na lotnisku w Modlinie.

Wjazd jak do wojska - na bramie przepustki a w środku... ruiny. No może bez przesady ale hangary lata świetności mają już dawno za sobą. Nie przyjechałem jednak na zwiedzanie a na latanie. Nie bez omyłek trafiłem w końcu do Hangaru nr 3. Zastałem tu - co było nie lada niespodzianką samolot znany z gazet i niedawnych występów m.in. na Góraszce 2010

Mam nadzieję, że poznajecie ;)
Odczekałem chwilkę i przyleciały

Trochę jak szybowce z dużą kabiną prawda? :)
Zerknąłem do kokpitu - jakoś znajomo :) Raczej standardowe oprzyrządowanie no i brak wolantu ;)

Chwilę później siedziałem już w środku. Szybki instruktarz obsługi - dokładnie jak w Instrukcji Użytkowania w Locie - zamieściłem ją w dziale DOWNLOAD i kołowanie na 26. Po zgodzie na start prawie od razu po oderwaniu mieliśmy 1200ft/min - wynik nie do osiągnięcia w małych Cessnach. Widoczność - no cóż - doskonała. Trochę trzeba się przyzwyczaić do braku sterowania przednim kołem - przez co na rozbiegu a szczególnie po przyziemnieniu samolot mi trochę latał w "okolicach" lini centralnej no i jednak prawa noga przy starcie się przydaje. W cessnach to raczej symboliczne wciśnięcie - tu przy starcie z konwojera trzeba już porządne depnąć.
Zrobiliśmy 6 kręgów, przerwa i lot w  rejonie lotniska. Kilka symulacji przeciągnięć, ślizgi i laszowanie zakończone wpisem do książki lotów. Mogę latać Katanami - a zamierzam sporo ;)
W tym samym dniu latał ze mną ktoś kogo prawdopodobnie poznajecie:

Poznajecie? Tak Tak - to Michał Zuzała - znany wam z artykułów w "Pilot Club Magazine" a ostatnio w "Just Fly" - bardzo miły jegomość - wieczorkiem po wymianie danych adresowych rozstaliśmy się - On do Krakowa - ja na Gocław.
Zakończyłem laszowanie kilka minut przed zachodem słońca. Komary z okolicznych bagien ożyły.... wrrr...

piątek, 25 czerwca 2010

Budowanie nalotu



Latać, latać, latać...... życie niestety ogranicza marzenia - głównie finansowo dlatego zamieściłem w serwisie www.dlapilota.pl ogłoszenie. Mama nadzieję, że komuś rdzewieje jakaś cesenka w hangarze i przystanie na cenę 250 zł/h mokra lub 160 zł/h sucha. Widziałem takie ogłoszenia już w Polsce ale nie w
okolicy Warszawy...

środa, 23 czerwca 2010

Laszowanie C150


No i stało się. Upłynęło tak dużo czasu, że już nie pamiętałem jak to jest oderwać się od Ziemi, codziennych spraw i zasmakować czegoś czego nie da się opisać słowami. Najczęściej mówi się o tym uczuciu "wolność" - jest to jednak zdecydowanie oszczędne określenie. Widać słownictwo polskie nie jest na tyle bogate by znać takie określenie..
Dzisiejsza pogoda wyglądała tak
SFC WIND: 16/22 340/13KT
WIND/T: 16/22
1000FT AMSL 350/20KT PS14
2000FT AMSL 350/30KT PS12
Czyli dość odczuwalny wiatr ok 60 stopni do osi pasa startowego. I tak dobrze bo kiedy przyjechałem na lotnisko wiało 25 węzłów pod kontem 80 stopni. Jak na kogoś kto nie latał od września tylko po drodze miał egzamin LKE to dość trudne warunki.
Tak czy inaczej postanowiłem wrócić do latania po dość długim okresie, a że samemu nie chciałem ryzykować - tym bardziej w taką pogodę - zagadałem mojego starego Instruktora Marcina by się ze mną przeleciał. Przy okazji udało mi się wylaszować cessna 150 - model starszy od Cessna 152, na której się szkoliłem ale za to często "wolna" w aeroklubie bez bicia się o miejsce w grafiku lotów na dany dzień...
Wybór padł na SP-GPB



Start o 17:30  ledwo co zdążyłem dojechać z pracy, wypełniłem papiery a moi poprzednicy właśnie wylądowali. Przejąłem kluczyki i PDT, obchód, kontrola paliwa (wzrokowo bo rurkę pomiarową znowu ktoś zakosił) i byłem gotowy.
Samo laszowanie poszło dość sprawnie. Mimo przelotnych opadów, odczuwalnego wiatru i sporej przerwy w lataniu zaskakująco szybko sobie wszystko przypomniałem, - dobra szkoła ;)  Miałem wpadki typu nie zgłoszone "z wiatrem" czy brak świateł do lądowania na podejściu ale sam lot i lądowania chyba wyszły całkiem całkiem. No przynajmniej ja byłem zadowolony :) Zdziwiłem się jednak kiedy przy ostatnim podejściu zachciało mi się lądować na klapach 40. Ten samolocik praktycznie staje w miejscu! No ale z prędkością trzeba uważać w związku z tym...
Lot do strefy by tam się powygłupiać (ciasne kręgi, przeciągnięcia itp.). było fajnie i pozwala sobie odświeżyć pamięć. Po powrocie w rejon lotniska EPBC wykonaliśmy 6 kręgów a sidómy to "egzaminacyjny". Dla treningu zaliczyłem lądowania na betonie i trawie no i dzień zakończyłem wpisem nowej maszyny do książki.
Swoją drogę ciekawe kiedy uda mi się polecieć AN-2 - to takie marzenie z dzieciństwa. Pierwszy lot na miejscu pierwszego oficera leciałem właśnie w takiej maszynie agro - jeszcze kiedy chodziłem do podstawówki..
Przy okazji wszystkiego najlepszego dla wszystkich ojców z okazji naszego święta dziś. Wszystkiego najlepsze też mojemu ś.p. tacie.....

wtorek, 20 kwietnia 2010

Licencja PPL(A) w ręku


Licencja Członka Załogi Latającej... poemat dla moich uszu.. Tyle czekania, pracy, nauki, kasy, wstawania rano, późnego wracania do domu i jest licencja zgodnie ze standardami ICAO i wymogami JAR-FCL.. Uzupełniam tylko papierologię w Aeroklubie, zakładam książkę lotów i ruszam szybować z ptakami.... No tu przesadziłem - te uciekają od tego warkotu ;)

Zamieszczam tylko fragment licencji bo w pozostałej jej części... nic nie ma :( Moja licencja ma tylko gołe SEP(L) co chcę szybko nadrobić. Nie omieszkam oczywiście się pochwalić  jak zdobywa się następne uprawnienia i kwalifikacje. Postaram się okrasić to zdjęciami i nie raz filmami także nie rozstawajmy się!
Blog w prawdzie miał dotrzeć ze mną tylko do tego etapu ale dlaczego nie dalej? Jakie uprawnienia? W jakiej kolejności? Jak to wygląda w rzeczywistości? Odiwedzajcie mnie czasem - zawsze znajdziecie coś nowego.
Z lotniczym pozdrowieniem
już licencjonowany Pilot ;)
Andrzej

sobota, 20 marca 2010

W końcu...


20 III 2010 godzina 12:07 - usłyszałem "Gratuluję, zdałeś". W tym momencie uśmiech zagościł na twarzy, nerwy odpuściły - zdałem, tyle czasu to trwało ale w końcu jest!.

wtorek, 9 marca 2010

Skierowanie na egzamin praktyczny


No i jest.... W końcu się doczekałem :)

Wpisowe 800 zł tydzień czekania i.... NIC. Nikt nie dzwoni nie pisze - chyba już w ULC mnie nie kochają... :( Poszedłem dowiedzieć się co się dzieje (pracuję 3 min pieszo od ULC). No się okazało - ULC jak każdy inny urząd - gubi dokumenty ;) Gdzieś się zapodziały raport z egzaminów ktoś miał mieć a nie ma - taka Polska rzeczywistość.

Pod dłuższym poszukiwaniu dokumenty się odnalazły i na drugi dzień otrzymałem informację telefoniczną oraz email z załączonym Skierowaniem na egzamin praktyczny. Tak wygląda (wybaczcie ale usunąłem tel. egzaminatora - nie mam zgody na publikowanie takich informacji - dla chętnych prawdopodobnie do odnalezienia na stronach ULC)

Już jestem umówiony na lot "przypominający" ze swoim instruktorem - nie chcę zawalić egzaminu - obciach by był. Dlatego szybki locik, próbna sesja egzaminacyjna i mam nadzieję w tym a najpóźniej w przyszłym tygodniu będę was informował o przebiegu egzaminu - o ile wytrzeźwieję ;)

piątek, 19 lutego 2010

No i stało się - ULC poległ ;)


Właśnie wracam z ULC-u - konkretnie LKE. Jeszcze się trzęsę. Tylu modlitw i żarliwych próśb to już dawno nie wypowiadałem do Wszechmogącego ;) - i podziałało. Wysłuchał, pomógł LKE za mną !
- Korespondencja radiotelefoniczna
- Obsługa urządzeń radiotelefonicznych
- Regulamin Radiokomunikacyjny
- Zasady radiotelefonii
no i w ukochanym ULC dział LKE
- Łączność w 100,00%
- Meteorologia w 91,70%
- Nawigacja w 87,50%
- Człowiek - możliwości i ograniczenia w 87,00%
- Osiągi i Planowanie Lotu w 85,00%
- Procedury Operacyjne w 83,33%
- Ogólna wiedza o samolocie w 83,00%
- Prawo Lotnicze w 82,14%
- Zasady Lotu w 81,00%

Otop jak wygląda raport z egzaminów LKE

Widać na nim wyraźnie, że problemy miałem z "meteorologią" oraz "Osiągami i planowaniem lotu" - koniec końców i tym dwóm dałem radę ;)

Pytania były różne - głównie te publikowane na miramar i innych stronach. Ja opracowywałem swoje własne odpowiedzi i z nich się uczyłem oczywiście korzystając z uprzejmości innych stron www - bez opracowań pytań dostępnych w Internecie było by ciężko. Oto lista stron www z których między innymi czerpałem wiedzę :):

http://www.ppl.edu.pl/school/login.php
http://www.helicopters.zafriko.pl/kat/testy
http://testylke.pl/
http://www.azetem.com/testy/Meteorologia.htm
http://www.azetem.com/testy/Osiagi_i_Planowanie_Lotu.htm
http://www.azetem.com/testy/Procedury_Operacyjne.htm
http://www.miramar.com.pl/lotnictwo/index.xml
http://www.miramar.com.pl/lotnictwo/files/lke.xml

W razie potrzeby służę wszelkimi materiałami elektronicznymi, które posiadam. Piszcie na andrzej.stempski@gmail.com - najlepiej w temacie napisać LKE czy cos w tym stylu ;) Trzeba sobie pomagać.

Nadchodzi wielkimi krokami czas na kulminację rocznych starań - egzamin praktyczny. Mam nadzieję go odbyć już w marcu by w kwietniu cieszyć się widokami stolicy z licencją w kieszeni.
Jedyny minus tego przedsięwzięcia to koszty ... 800 zł sam egzamin + koszty wynajęcia samolotu - tez cos koło 1000... No nic - na razie dopłacam do latania - z czasem zaczną mi z to płacić - mam nadzieję
By wpisac się w kolejkę do egzaminu praktycznego muszę donieść do Centrum Obslugi Klienta ULC następujące dokumenty:
- Kopia orzeczenia lekarskiego
- Kopia świadectwa radiooperatora
- Zaświadczenie ukończenia kursu praktycznego
- 800 zł

Zaświadczenie mam:

Orzeczenie i świadectwo też mam - pozostało "tylko" zapłacić. Wybiorę się do ULC w następnym tygodniu by dopełnić formalności. Sezon 2010 nadchodzi - może w końcu chmury ustąpią i wrócę do latania. jeżeli jednak przyjdą szybkie roztopy lotnisko stanie na długo. Ziemia będzie za miękka by dokołować do pasa... trzymajmy kciuki by śnieg znikał powoli zatem.....

Pozdrawiam was serdecznie ale wybaczcie - idę się upić ;)

Tagi: ppl, lke, report z egzaminów

wtorek, 16 lutego 2010

Co nas nie zabije to nas wzmocni


Ostatnia sesja jak mi poszła dobrze wiecie :( 1/3 materiału tylko do przodu jak to mówią - kiepściutko.
Do zaległej Meteorologii i Planowania lotu podszedłem 9 II 2010 - oba oblane :( te kilka pytań, które zaważyły na zdaniu lub nie wspomnianych egzaminów nie miałem w materiałach. Poszukałem więc w opisach w materiałach do ATPL i proszę - 16 II 2010 Meteorologia zdana w 91,7%. Tylko na jedno pytanie nie znałem odpowiedzi dokładnie. Chodziło o pytania jakie masy powietrza napływają po niżu w Polsce w okresie letnim. podałem PZm a powinno być oczywiście PPm - blisko ale nie dość.
tak czy inaczej tylko 3 egzaminy do zaliczenia
Do tej pory miałem 4 sesje (ta ostatnia trwa) i zaliczyłem:
Wcześniej w UKE
- Korespondencja radiotelefoniczna
- Obsługa urządzeń radiotelefonicznych
- Regulamin Radiokomunikacyjny
- Zasady radiotelefonii
no i w ukochanym ULC dział LKE
- Łączność w 100%
- Meteorologia w 91,7%
- Nawigacja w 87,5%
- Człowiek - możliwości i ograniczenia w 87%
- Ogólna wiedza o samolocie w 83%
- Zasady Lotu w 81%
Pozostało do zaliczenia:
- Osiągi i planowanie Lotu
- Procedury Operacyjne
- Prawo Lotnicze
Niestety jest mały szkopuł. By móc dziś zdawać z Meteo po raz drugi w sesji musiałem zamknąć tą sesję i otworzyć nową. Dlatego na zdanie 3 przedmiotów ma czas do końca tego tygodnia tj. 19 II 2010 i później 2 sesje jeszcze.
Zważywszy, że do Prawa i Procedur jeszcze w ogóle się nie uczyłem - będzie kiepsko w tym tygodniu z czasem ;)

No nic - wracam do nauki - trzymajcie kciuki :)

piątek, 22 stycznia 2010

Porażka egzaminacyjna w ULC


Dziś załamka. Wstyd, porażka, obciach i wieeelki smutek :)

Właśnie wróciłem Z LKE i poległem. Planowałem zdać dziś trzy przedmioty. Poniżej wynik jaki osiągnąłem (75% wymagane do zdania)
- Osiągi i Planowanie Lotu - 70%
Pytania na ogół proste z łatwymi wyliczeniami jak na obliczanie momentu sił czy środka ciężkości samolotu. Mimo, że proste nie dałem rady - tylko do siebie mogę mieć pretensje. Zakręciłem się z kilkoma pytaniami, na temat których w ogóle nie wvczytałem w moich materiałach. trafiły mi się akurat te niedoczytane sprawy :(
- Meteorologia - 66%
Na Meteo poległem jak widać z kretesem. Pomieszały mi się termiki naniesione i wypracowane. Tego rodzaju błędy. Do poprawy oczywiście.
- Nawigacja - 87,5%
Od tego przedmiotu zacząłem dziś zdawać bo najdłużej się go uczyłem. Przykładowe pytania dotyczyły liczenia odległości lecącego samolotu do DME, liczenia prędkości opadania, co to jest ADF itd. Poszło zgrabniej niż sądziłem ;)

Jak widać dwa pierwsze mam do poprawki. Załatwi się w grudniu. Najbliższa sesja LKE planowana jest na 8-19 II 2010. Poprawki planuję na 8 II tak by do 19 II podejść jeszcze do zaległego przedmiotu. Zostały 2:
- Prawo Lotnicze
- Procedury operacyjne
Na pierwszy ogień wezmę procedury operacyjne - jakoś prawa się boję. Widzę ten ogrom kartek u siebie na stronie do nauczenia - przerażające ;)

No dobra - co nas nie zabiło to nas wzmocni więc poprawka musi być na cacy - w końcu marzec jaki sobie wyznaczyłem jako zakończenie egzaminów teoretycznych nadal obowiązuje :)

Życzcie powodzenia - przyda się by zakończyć rozważania teoretyczne w krótszym czasie ;)

Pozdrawiam
Andrzej

niedziela, 3 stycznia 2010

Czas na C150


Mały krok w tył by zrobić dwa do przodu. Ta zasada ma zastosowanie i w lotnictwie. W prawdzie Cessna 152, na której latam jest już wiekowa ale są i starsze - cessny 150. Do tej pory wszystkie swoje godziny w powietrzu spędziłem właśnie tylko w Cessnach 152. Problem w tym, że często odjeżdżałem z Aeroklubu z kwitkiem bo wszystkie maszyny były zajęte. 150ki natomiast stały nieruszane.

To swojego rodzaju sinusoida u nas w Aeroklubie. Główne maszyny szkoleniowe to Cessny 150 i 152. Nowi studenci rozpoczynając szkolenie szkolą się na 152kach bo akurat te wolne są. Lata na nich kilkunastu pilotów dlatego nowa grupa kiedy rozpoczyna kursa wybiera 150ki bo te stoją wolne - bądź co bądź 152ki cały czas latają z poprzednią grupą. Kiedy nowi na dobre zaczyna szkolenie poprzednia właśnie je kończy więc 152ki znowu są bardziej dostępne. Następna grupa zatem wybiera 152ki :) no i tak w kółko.
Dlatego ważne jest by zwiększać swoje uprawnienia do latania różnymi typami samolotów. Nie tylko dlatego, by "zawsze coś dla siebie znaleźć" ale umówmy się - nie będzie ze mnie dobry pilot jeżeli poprzestanę tylko na łatwych w pilotażu i dużo wybaczających Cessnach. Innych w Aeroklubie Warszawskim nie ma praktycznie ale całe szczęście to nie jeden Aeroklub w którym zamierzam latac :)

Pierwszy mój krok to laszowanie (określenie na naukę pilotazu nowego samolotu) Cessny 150. Dziś zdałem egzamin ze znajomości samolotu u mechanika w tygodniu zrobi się część praktyczną. Umówmy się - C152 i C150 to praktycznie ta sama maszyna. Podstawowe różnice to:

                                          C150        C152
- Silnik                           Contiental Lycoming
- Klapy                               40 stopni 30 stopni
- Instalacja elektryczna   14 V         28 V
- Obroty                           2750 obr 2550 o

reszta prawie identyczna - dlatego myślę, że część praktyczna będzie formalnością :)

sobota, 2 stycznia 2010

Przyszło nowe


No tak - sezon już dawno za nami. Ostatni lot robiłem we wrześniu - na równi dawno temu jak bardzo mnie ciągnie by znowu latać. Ostatni bywałem prawie codziennie na lotnisku ale pech to pech. Święta, inne wolne, brak instruktora - no i tak ranki w drodze na i z lotniska spędzałem w samochodzie. Nie żałuję - wiem czego chcę a nikt nie mówił, że wszyscy będą czekać tylko na mnie. O swoje trzeba dbać :)

Powiecie, że za bardzo do siebie to wziąłem? No nie wiem ale tak zadbałem o żonę (swoją oczywiście ;) że na święta a dokładnie 13 XII 2009 godz 17:35 obdarowała mnie dość nietypowym jak na nią prezentem :)
Amelia w transporcie - pierwszym w życiu :)

Małe porównianie wielkości ;)

Nauka puszczania "oczka" - zalotnica :)

Obiecywałem sobie zdać Meteorologię, Nawigację oraz Osiągi i planowanie lotu w listopadzie. Przyznaję się bez bicia - odpuściłem trochę po wcześniejszych "sukcesach". W grudniu jak pisałem wyżej dostałem od życia coś (lub poprawniej "kogoś" :) ) tak pięknego, że bez wahania mogę porównać Amelię - moją przecudną córkę do lotnictwa. Czysta, Przepiękna i wymagająca :)

Urlop okolicznościowy oraz dodatkowe dni wolne, które wziąłem by pomóc żonie Gosi przydały się na podciągnięcie brakującej wiedzy. W styczniu ruszam na podbój ULC-u ponownie - tym razem nie odpuszczę. Zależy mi na upragnionej licencji PPL(A) i tak trwa już to stanowczo za długo.
Chciałbym w tym roku zamieścić i pokazać wam dużo zdjęć z moich wypraw lotniczych po Polsce a może i nie tylko - trzymajcie więc kciuki.

Tymczasem z lotniczym pozdrowieniem Szczęśliwego Nowego Roku. Tyle samo lądowań co startów :)

Pozdrawiamy
Andrzej, Gosia i przyszły pilot Amelia (Pani Earhart nie była tu powodem wybrania takiego imienia :) )