niedziela, 21 listopada 2010
VFR Noc
(zdjęcie pobrane z www.airborne-aviation.com.au)
Nadeszła zima. Długie wieczory, krótkie dni - niby zero latania - ale niby dlaczego? Na przeszkodzie stoi tylko uprawnienie do latania w nocy - tak tak - na wszystko papierek trzeba. Ale i dobrze - ostatecznie kto przy zdrowych zmysłach poleciałby w nocy samo samolotem bez uprzedniego przygotowania pod okiem dobrego instruktora? Samobójca? Desperat? Nie wiem dokładnie ale raczej któryś z nich.
Ja nie należę do żadnej z grup także jak przystało na na "w miarę" normalnego człowieka zapisałem się na kurs VFR Noc by móc latać po zachodzie słońca i nie ograniczać się w związku z tym dolatania w weekendy tylko...
Kto taki kurs może zrobić? Ano przepisy mówią, że trzeba posiadać:
- licencję PPL w ręku i mieć min 10 godzin nalotu PIC (Pilot In Command) na danym typie samolotu (uprawnienia zdobywa się dla każdego samolotu oddzielnie - przy czym tak naprawdę po zdobyciu uprawnienia VFR Noc na każdy inny typ samolotu tylko robimy rodzaj nocnego laszowania - kilka kręgów i strefa i już)
- by zacząć praktyczne loty musimy tez mieć skończony kurs teoretyczny na VFR Noc (ok 10 godzin wykładów) traktujący o różnicach między lataniem w nocy a w dzień. O tym jak reaguje nasz organizm, na jakie wrażenia optyczne jesteśmy narażeni i do czego one mogą prowadzić .
- ważne badania lotniczo lekarskie minimum klasy drugiej
Co do godzin spędzonych w powietrzu do zakończenia kursy są dwie szkoły
ICAO i JAR (obecnie obowiązująca w Polsce)
ICAO - Starsze przepisy mówiące o konieczności wylatania min 11 godzin w tym loty po kręgu, i na trasie z instruktorem i samodzielnie
JAR FCL 1 - Nowe przepisy obecnie obowiązujące mówiące o konieczności wylatania min 5:30 godzin w tym loty po kręgu z instruktorem i samodzielnie i lot z instruktorem na trasie (w tej wersji wycofano się już z samodzielnych tras, które jednak można zrobić samemu po zakończeniu kursu jednakowoż bez nadzoru instruktorskiego co wydaje się dość dziwne zważywszy na stopień trudności jaki towarzyszy lataniu nocnemu)
Kiedy zakończymy kurs teoretyczny i praktyczny z glejtem wystawionym w szkole, w której "wylatywaliśmy" uprawnienie biegniemy grzecznie do ULC - oczywiście płacimy jak zwykle (chyba 40 zł na dzień dzisiejszy) i czekamy miesiąc na wyrobienie nowej licencji. Całe szczęście nie zabierają starej od razu tylko poproszą o nią w dniu wydawania nowej licencji z wpisem VFR Noc. Pamiętajcie jednak, że mimo, iż macie zdane wszystko cacy, że nie trzeba egzaminatorów LKE do uznania tego wpisu to nie możecie latać w nocy do czasu kiedy nie będziecie mieli nowe licencji z tym wpisem. Jeżeli was przyłapią na takim locie w oczekiwaniu na nowy papierek no to może być nieźle pozamiatane - łamiecie po prostu prawo - pamiętajcie o tym!
Tyle ile czego potrzeba. Jako, że kurs ATPL na który uczęszczam co dwa tygodnie w weekendy daje możliwość latania w tzw międzyczasie - uznałem za stosowne nie obijać się tylko korzystać z długich nocy. Kurs teoretyczny mam już za sobą a dziś wykonałem pierwsze kręgi z lądowaniem bez i ze światłami do lądowania. Wrażenia niesamowite! Warszawa w nocy połyskuję różnymi kolorami z wielką przewagą kolorów pomarańczowych (kwestia rodzaju oświetlenia miasta). Mimo tego, że Warszawa świeci jak jedna wielka żarówka miałem spore problemy by odnaleźć się w czwartym zakręcie. Niby Pas powinno być widać a tu czarna wielka plama na ziemi - Bartek instruktor nie był w tej kwestii pomocny - "Radź sobie" stwierdził :) - no jak radź to radź - w ostatniej chwili zauważyłem ledwo widoczne światła na progu pasa i już byłem w domu. Lądowania szły nawet fajnie -- pewnie to kwestia "świecącej" Warszawy - zobaczymy jak będzie kiedy polecimy na naprawdę ciemne lądowisko z dala od dużych miast i bez pełni księżyca...
Tak swoją drogą, narobiłby, nieźle pod siebie gdybym trafił na takie lotnisko pierwszy raz w nocy (nie latając po okolicy w dzień nigdy wcześniej) - jak narazie niewyobrażalne to dla mnie - EPBC znam raczej dobrze ale w nocy wszystko wygląda inaczej.....
.. dziś też siedziałem na moment na symulatorze FNTP II - lądowanie na EPWA z "nagłą" ;) awarią prawego silnika - bez znajomości samolotu lądowanie takie, że z samolotu nie było co zbierać a przyziemienie z przeciążeniem 13G. No cóż - jeszcze sporo nauki przede mną :)
Fajnie też opisane jest co i jak w serwisie dla pilota. Możecie o tym przeczytać TU. gdyby link przestał działać dajcie znać proszę.
Do miłego...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz