sobota, 2 stycznia 2010

Przyszło nowe


No tak - sezon już dawno za nami. Ostatni lot robiłem we wrześniu - na równi dawno temu jak bardzo mnie ciągnie by znowu latać. Ostatni bywałem prawie codziennie na lotnisku ale pech to pech. Święta, inne wolne, brak instruktora - no i tak ranki w drodze na i z lotniska spędzałem w samochodzie. Nie żałuję - wiem czego chcę a nikt nie mówił, że wszyscy będą czekać tylko na mnie. O swoje trzeba dbać :)

Powiecie, że za bardzo do siebie to wziąłem? No nie wiem ale tak zadbałem o żonę (swoją oczywiście ;) że na święta a dokładnie 13 XII 2009 godz 17:35 obdarowała mnie dość nietypowym jak na nią prezentem :)
Amelia w transporcie - pierwszym w życiu :)

Małe porównianie wielkości ;)

Nauka puszczania "oczka" - zalotnica :)

Obiecywałem sobie zdać Meteorologię, Nawigację oraz Osiągi i planowanie lotu w listopadzie. Przyznaję się bez bicia - odpuściłem trochę po wcześniejszych "sukcesach". W grudniu jak pisałem wyżej dostałem od życia coś (lub poprawniej "kogoś" :) ) tak pięknego, że bez wahania mogę porównać Amelię - moją przecudną córkę do lotnictwa. Czysta, Przepiękna i wymagająca :)

Urlop okolicznościowy oraz dodatkowe dni wolne, które wziąłem by pomóc żonie Gosi przydały się na podciągnięcie brakującej wiedzy. W styczniu ruszam na podbój ULC-u ponownie - tym razem nie odpuszczę. Zależy mi na upragnionej licencji PPL(A) i tak trwa już to stanowczo za długo.
Chciałbym w tym roku zamieścić i pokazać wam dużo zdjęć z moich wypraw lotniczych po Polsce a może i nie tylko - trzymajcie więc kciuki.

Tymczasem z lotniczym pozdrowieniem Szczęśliwego Nowego Roku. Tyle samo lądowań co startów :)

Pozdrawiamy
Andrzej, Gosia i przyszły pilot Amelia (Pani Earhart nie była tu powodem wybrania takiego imienia :) )

Brak komentarzy: