W trakcie "dolatywania" nalotu potrzebnego do rozpoczęcia szkolenia CPL - Licencji Zawodowej, czas ucieka bardzo miło. Ale by za miło nie było - a latanie nie służyło tylko przewożeniem koleżanek i lotach na trasie 3 godzinnej by jak najszybciej dobić do 150 godzin staram się ten czas wykorzystać na naukę.
Stąd nalot buduję znacznie wolniej ale mam nadzieję owocniej. Na czym to polega ano na np:
- lataniu na małe lotniska i ćwiczenie lądowań (na Babicach jeden krąg to 9 min i pas długości połowy kraju :) )
- loty po VORach - pomału przymiarka do IFR (no i lektura - zawsze znajdzie się coś do nauki - a nie chce zostawiać jej na ostatnią chwilę)
- nawigacja na niskiej wysokości (powiedzmy 800 ft)
- standardowe zakręty
- utrzymywanie zadanej wysokości przez cały lot
- opadanie i wznoszenie z zadanym gradientem itd
Większość z tego co piszę to podstawa latania i uczą tego na PPL - ale mi tam do ideału jeszcze daleko a przy lataniu IFR nie ma czasu na walkę z samolotem. Tui trzeba gadać po angielsku, utrzymywać zadany radial, odejść z niego na inny przy określonej odległości lub po określonym czasie (obliczonym na prędce w kabinie..) Nie latałem jeszcze w IFR ale dowiadywałem się odrobinę i nie zazdroszczę lotów jednoosobowych w IFR :). Można przepocić pewnie niejedną koszulkę a jak jeszcze "duże ptaki" nie dają ci się "wbić" na radiu to w ogóle robi się ciekawie...
Właśnie dlatego chcę mieć pilotaż podstawowy w małym palcu - chociaż i tego nie mogę sobie założyć bo Pilot uczy się całe życie....
No to "od śmigła!"....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz